sobota, 19 czerwca 2010

Moja pasja i inspiracje

 
Posted by Picasa

Tak naprawdę, od czasu kiedy zajmuję się fotografowaniem, nie potrafiłam powiedzieć co mnie właściwie interesuje. Pytanie typu, co lubisz fotografować, wprowadzało jakiś zamęt w mojej głowie, bo tak dużo w niej siedzi i jak to czytelnie przedstawić, no był to problem. Był, dlatego, że udało mi się zbudować tekst, który rozjaśni nieco moją skromną osobę.
No to zaczynamy.
Pierwsze zdjęcia robiłam telefonem komórkowym. Liche to były fotosy, przecież rozdzielczość troszkę ponad 1 piksel żadnych rewelacji nie uczyni, mimo to walczyłam z tym i szukałam innych ujęć, które jeszcze zaskoczą. Z fotograficznymi początkami wiąże się jeszcze przygoda z PRACTICĄ i ZENITEM, niejednokrotnie wyśmianym na szkolnych wycieczkach. Do dzisiaj korzystam z nowszego modelu marki NIKON. Zdażało mi się fotografować na pożyczonych aparatach cyfrowych, mniejsza o firmy. Dopiero od roku moją i tylko moją lustrzankę:)
Wydawać by się mogło, że aparat cyfrowy z racji łatwej obsługi daje perfekcyjne obrazy. Mniej więcej tak myślałam przez około pierwsze trzy miesiące posiadania własnego sprzętu. Być może, dlatego, że wtedy zdjęcia w miarę mnie satyfakcjonowały i być może spoczęłam nieco na laurach moich małych sukcesów i wzięłam za bardzo do serca pochwały niektórych moich bliskich.
Niestety, a może własnie na szczęście, jedno waże wydarzenie uświadomiło mi, że muszę troszkę więcej potrenować. Niestety, że była to uroczystość rodzinna i wiele zdjęć po prostu nie wyszło, a na szczęście, że zauważyłam i poprawiłam swoje błędy.
Ponieważ twierdzę, że fotografika jest moją pasją, więc użycie takich słów zobowiązuje rozwinąć się na temat inspiracji. Generalnie interesuje mnie wszystko. Jeśli idę ulicą fotografuję to co przykuje mój wzrok. Najczęściej jest to architektura. Rzadziej ludzie, ponieważ obawiam się agresywnej, conajmniej negatywnej, reakcji. Mam na myśli ludzi ulicy, których nie znam, bo co do zdjęć osób mi znanych nie mam obiekcji chyba, że ktoś wyraźnie sobie tego nie życzy. Nie lubię zdjęć ustawianych, sztucznych. Fotografując staram się działać jak kot tzn. tak, żeby się nie afiszować. Bardzo ciekawą sprawą jest studium nad detalami. Bliżej przyglądamy się kwiatu, drewnianej figurce czy szklance z herbatą...
Myślę, że innym istotnym źródłem inspiracji jest sztuka obserwacji innych dzieł (obrazów, zdjęć, natury, otaczającego świata itd.). Szczególnie film i literatura odgrywa tu dużą rolę. Są to długie opowieści, ciągi zdarzeń. Historie, które niekiedy stanowią tło dla moich prac. Dodatkowej pikanterii dodaje muzyka. Jest wiele takich utworów, zapierających dech w piersiach, powodujących szał pomysłów.
Odmienną kategorię stanowią miejsca i ich historia. Najlepszym przykładem jest Cmentarz Stary przy ul. Ogrodowej. Nie tylko historia związana z samym cmentarzem, ale historia ludzi tam pochowanych. Pod koniec lutego 2010 roku w Gazecie Wyborczej ukazał się artykuł zatytułowany "Dziewczyna z kwiatem", a obok zdjecie grobu rodzinnego, znajdującego się w części katolickiej w tzw. alei Kasztanowców. Jak na lata 60. nagrobek niebanalny, chociaż nie odbiegał od ówczesnych nurtów w sztuce. Trzy wysokie, kamienne prostopadłościany oraz pomnik z brązu przedstawiający młodą dziewczynę. Ręce ma wyciągnięte przed siebie trzyma w nich kwiat, oczy wzniesione są ku górze. "Magda Sobczak 6 IV 1945-23 IV 1942 Zgineła tragicznie Pokój jej duszy". Jeszcze bardziej zaciekawiona, bo przecież często obok tego grobu przechodziłam, póki co mając w sobie jedynie uczucie podziwu dla wykonania nagrobka, czytam dalej. Rodzina sobczaków, rodzice i dwie córki, zamożni nawet bardzo, mieszkają przy ul. Piotrkowskiej 161, w miejscu gdzie obecnie przebiega al. Mickiewicza. Jest upalna Wielkanoc w 1962 roku. Wspomniana wyżej rodzina jak co weekend wyruszała swoją warszawą do stolicy. W domu jedynie została 17-letnia Magda, młodsza córka. Chciała się pouczyć i przygotować do wyjazdu z harcerzami z hufca. Po wspólnym śniadaniu Magda wyszła na balkon czytać książkę, a pozostała część rodziny pojechała. Wrócili po kilku dniach wieczorem. Pod zamkniętymi drzwiami stały dwie butelki mleka. Gdy weszli do mieszkania panowała kompletna cisza, w przedpokoju paliło się światło, na podłodze leżał rozbity wazonik, który zwykle stał na małym stoliku przy wejściu. Magda leżała na wznak w dużym pokoju na dywanie. Twarz i piersi miała przykryte poduszką, nie żyła, a po pewnym czasie kiedy lekarz zdjął poduszkę, wszyscy zobaczyli, że w sercu dziewczyny tkwi nóż...
Przerażający jest fakt, że morderca nie jest znany do dziś i to, że takich przypadków w okresie tuż po wojnie było więcej. Jedne z zemsty drugie bez powodu, a trzecie jeszcze z czegoś innego.
Po przeczytaniu tego artykułu moje spojrzenie na grób dziewczyny z kwiatem stało się chyba pełniejsze. Mogę bez końca czytać fragment kiedy rodzina znajduje ciało. Czytam, bo ciągle nie moe w to uwieżyć. Być może moje zamiłowanie do literatury kryminalnej (szczególnie A. C. Doyle i A. Chriestie) dodatkowo wzbogaca moją wyobraźnię na jakiś temat.

poniedziałek, 1 marca 2010

Na reporterskim szlaku - oczekiwanie

Ostatnio robiłam porządki na dysku i znalazłam wypracowanko mojego autorstwa, które współtworzyło gazetkę szkolną, wydaną raz jako zaliczenie z języka polskiego w gimnazjum. Tematyka w zasadzie już nieaktualna...no nieważne, miłego czytania:)

 

Godzina 00:00, poniedziałek, 23 grudnia – początek doby, początek tygodnia, początek kalendarzowej zimy.
Z pierwszym dniem zimy wiąże się również pierwszy płatek śniegu.
Czy można sobie wyobrazić Wigilię oraz Święta Bożego Narodzenia bez śniegu? Czy Ty możesz...
Na podwórku jednej z łódzkich kamienic postanowiono wspólnie oczekiwać pierwszych płatków białego puchu.
Pierwsze pytanie, „Co zrobisz z pierwszym tej zimy śniegiem?” postanowiłam skierować do dzieci, które chyba śnieg lubią najbardziej.
-Chcemy ulepić bałwanka - krótko odpowiedziała siedmioletnia Marysia.
-My będziemy rzucać śnieżkami w bałwany – zgodnie oświadczyło kilku chłopców. Marysia zmarszczyła brwi zapewne nie spodobał się jej pomysł chłopców.
Wśród nieco starszych osób wypatrzyłam grupkę zimowych sportowców. Jeden z nich to czterdziestoletni narciarz Zbigniew Kita. Zapytałam go, w którym miejscu podwórka zamierza "zjechać":
-Jest tutaj wysoka na 1,5 metra góra śmieci, która przypomina mi Rysy. – odpowiedział i pobiegł dalej trenować.
Na łódzkim podwórku oczekiwanie wspierał bar, gdzie można było kupić świeży kebab oraz stoisko z watą cukrową i popcornem. Oprócz stanowisk z jedzeniem znalazło się również kilka straganów z pamiątkami.
-Można tu kupić figurkę - śnieżynkę, świeczkę – śnieżynkę, szydełkowaną śnieżynkę, a nawet bukiet śnieżynek – wytłumaczył mi pan Stefan jeden ze sprzedawców.
Organizator przedsięwzięcia pan Tadeusz Paszczyszyn w rozmowie ze mną wspomniał jeszcze o innych atrakcjach.
-Od godziny 12:00 będzie się można fotografować z białym misiem, który przyjedzie prosto z Zakopanego – oświadczył.
Z czasem ludzi przybywało. Na stoiskach obsługa pracowała niczym mrówki, nawet o 21:00. O 22:00 biały miś był już tak zmęczony, że zemdlał. Dzieci, mimo, że bardzo chciały zostać musiały pójść spać. Pozostali czekali wytrwale. Niestety wybiła północ, a śniegu w ogóle nie było widać, więc wszyscy rozeszli się do swoich mieszkań. Wszyscy prócz szalonego narciarza Zbigniewa Kity.
-Będę tu się czekał i się rozgrzewał póki śnieg spadnie! – powiedział pan Kita, który kilka dni później trafił do szpitala.
Reportaż o niezwykłym oczekiwaniu na białe marzenie napisała Barbara Zelman.
Posted by Picasa